Nie podobało mi się to, jak pisałam wcześniej i przynosiło mi to wiele trudności..
A więc, zmieniam styl na pierwszą osobę (Jeżeli chodzi o Mię). By to opowiadanie jako tako wyglądało.
Wydaję mi się, że teraz jest o wiele.. estetyczniej. Liczę na to, że nie wygląda to już jak coś pisane przez piątoklasistkę, tylko dostosowałam się do mojego poziomu.
Co prawda, nie wiem, czy warto bym pisała tę informację, ale wiedząc, że dwie osóbki czytają moje dziecinne wypociny, poczułam, że powinnam to zrobić.
Przy okazji - dziękuję wam. Przynajmniej mam świadomość, że coś potrafię.
Jeżeli jest więcej osób, to proszę was.. powiadomcie mnie o tym w komentarzach. Nie liczę na bardzo duże komentarze, ale zwykłe "Jestem".
Miłego czytania!
***
- Spójrz na mnie! - mój gardłowy krzyk rozniósł się po tym.. pomieszczeniu?
Sama jego obecność, paliła moją skórę, a ból w łamliwym i naruszonym sercu z sekundy na sekundę, z minuty na minutę powiększał się. Nie podnosił głowy, swój wzrok skupiał na ziemi, a ja nie mogłam nawet się ruszyć. Jakby między nami znajdowała się jakaś bariera, albo ktoś uwiązał mnie linami do tego w którym stoję i zabraniał mi robić jakikolwiek ruch.
Upadł na kolana, wydając z siebie przeraźliwy krzyk. Wyglądał jak Marionetka.. Marionetki też nie mają duszy.
Zauważyłam, jak z jego rozciętych nadgarstków, powolnym strumieniem zaczęła lecieć krew, którą z łatwością mogłam porównać do smoły. Za to jego.. do anioła.
Był jasny, jakby dopiero brał kąpiel w mące. Anioł, którego wypełniono diabłem?
Powoli podniósł głowę, wbijając we mnie jego piękne, piwne tęczówki, które kiedyś patrzyły na mnie z miłością, a dziś z bólem, cierpieniem i ukrytym w głębi uczuciem. Nadal coś czuł, ale męczył się. Przełknęłam głośno ślinę, która nie wiadomo kiedy nagromadziła się w dość sporej ilości, serce za to biło mi jak petarda.
Chciał tu być, ale nie mógł.
- Daj sobie pomóc. - wysyczał przez zaciśnięte zęby, jakby paliło go każde słowo, padające z jego popękanych ust. Nigdy nie widziałam go w takim stanie i nigdy nie chciałam go w takim widzieć, przyzwyczaiłam się już do wiedzy, że więcej nie będę mogła go zobaczyć.. Poczułam, jak pojedyncze krople, spływały z moich policzków, chyba tylko na tyle było mnie teraz stać - na płacz. - Mia, daj sobie pomóc. Nie odszedłem bo tego chciałem, odszedłem bo mi kazano, nie mogę powiedzieć Ci kto i dlaczego. Proszę Cię tylko o jedno, daj sobie pomóc.
- Jak? - wyszeptałam cicho, jakbym mówiła do małego, bezbronnego dziecka. - Carlo, jak?
- Kochanie, będziesz wiedzieć.. - Na jego bladej twarzy, ujrzałam samotną łzę, spływającą powoli z lewego oka. Nigdy nie płakał.
Zamknął chaotycznie oczy, jakby chciał ukryć przede mną swoje uczucia, które dobrze znałam. - Mia, żegnaj, otwórz serce.. i nie płacz. - szepnął cicho, tłumiąc szloch. Próbowałam do niego podejść, dotknąć jego ręki, pocałować.. Ale im byłam bliżej, tym bardziej on znikał... powoli odchodził, po raz kolejny w moim życiu. - Kocham Cię. - echo tych dwóch słów rozniosło się po pomieszczeniu, jego już nie było.. a ja poczułam jak spadam..
***
Gwałtownie urwałam swój sen, uderzając głową o "sufit" w miejsc, gdzie dane jest mi spać, przez najbliższe dwa dni. Wymruczałam przekleństwo pod nosem, spowodowane bólem kości czołowej, wydając z siebie ciche westchnięcie, przecież nigdy nie klnę.
Usiadłam powoli, by nie uderzyć się po raz kolejny w czaszkę i uspokoić swój nierówny oddech, to było chore. Po prostu chore, mój Carlo, tak blisko.. a zarazem tak daleko. Nie widziałam go dawno, bardzo dawno. Ile bym dała, by znów móc zanurzyć się w jego ramionach..
Sen z nim może oznaczać jedno i boję się, spełnienia tego..
Podskoczyłam ze strachu, gdy głowa Jacka nagle wyłoniła się zza "zasłony" ponownie uderzając głową o ten cholerny sufit! Jest zdecydowanie za nisko. Dłonią delikatnie zaczęłam masować moją obolałą głowę.
- Wybacz, nie chciałem Cię wystraszyć. - wydał z siebie ciche westchnięcie, ponownie uśmiechając się do mnie. - Córeczko, po prostu jak weszłaś do busa, tak zniknęłaś z oczu. Nawet nie poznałaś moich chłopców.. a teraz nagle krzyczysz. - ponownie westchnął, na co zareagowałam zażenowanym, krzywym uśmiechem. Miał rację, byłam tak bardzo zmęczona tym wszystkim, że jedynie marzyłam by pójść spać, nie myśląc o niczym innym. Cóż, gruntownie odechciało mi się tego, więc co mi szkodzi poznać ich teraz?
Ukrywając nie aż tak widoczny rumieniec, zeskoczyłam na podłogę, kierując się do.. nazwijmy to mini salki kinowej (?), albo i odpoczynku..
Jej śliczne, długie, brązowe włosy otulały dziewczęcą twarz. Pełne usta, zgrabny nos i zdecydowanie tajemnicze, ale inspirujące spojrzenie. Być może przez ten kolor, który chwilowo myślami przeniósł go nad morze.. Odwróciła spojrzenie ku ziemi, wywołując uśmiech na jego twarzy. Wstydliwie postępowała z nogi na nogę, ukazując mu zdenerwowanie. Chociaż, nie zdziwiło go to, w końcu..
Podskoczyłam ze strachu, gdy głowa Jacka nagle wyłoniła się zza "zasłony" ponownie uderzając głową o ten cholerny sufit! Jest zdecydowanie za nisko. Dłonią delikatnie zaczęłam masować moją obolałą głowę.
- Wybacz, nie chciałem Cię wystraszyć. - wydał z siebie ciche westchnięcie, ponownie uśmiechając się do mnie. - Córeczko, po prostu jak weszłaś do busa, tak zniknęłaś z oczu. Nawet nie poznałaś moich chłopców.. a teraz nagle krzyczysz. - ponownie westchnął, na co zareagowałam zażenowanym, krzywym uśmiechem. Miał rację, byłam tak bardzo zmęczona tym wszystkim, że jedynie marzyłam by pójść spać, nie myśląc o niczym innym. Cóż, gruntownie odechciało mi się tego, więc co mi szkodzi poznać ich teraz?
Ukrywając nie aż tak widoczny rumieniec, zeskoczyłam na podłogę, kierując się do.. nazwijmy to mini salki kinowej (?), albo i odpoczynku..
Jedyne, co w życiu usłyszałam o Tokio Hotel, to ich piosenki, lecące w radiu, gdy Mama zawoziła mnie rano do szkoły, ale to bardzo, bardzo dawno temu. Nie obchodziła mnie ich muzyka, wygląd czy też cokolwiek z nimi związanego. Wiedziałam, że istnieją, ale nie czułam potrzeby wgłębiać się w ten temat.
Może gdybym wcześniej wiedziała, że mój..tato, jest ich menadżerem, bardziej bym się nimi zainteresowała. Nie znałam nawet ich imion..
Podniosłam powoli głowę w ich kierunku.. i zamarłam.
Mówili, że Bóg jest tylko jeden.
Dlaczego ja właśnie widzę kolejnego?
~*~
Rozczochrany blondyn, to jedyna osoba, która ukazała jakiekolwiek zainteresowanie dziewczyną.
Cała reszta zajęta była swoimi telefonami, oczywiście prócz jego brata. Tom najprawdopodobniej siedział na swoim legowisku, by móc w samotności porozmawiać z druga połówką.
Zilustrował nastolatkę, dochodząc do jednego wniosku - podała się w większości na matkę. Chyba, że Jack wyglądał wcześniej inaczej o sto osiemdziesiąt stopni.
Może gdybym wcześniej wiedziała, że mój..tato, jest ich menadżerem, bardziej bym się nimi zainteresowała. Nie znałam nawet ich imion..
Podniosłam powoli głowę w ich kierunku.. i zamarłam.
Mówili, że Bóg jest tylko jeden.
Dlaczego ja właśnie widzę kolejnego?
~*~
Rozczochrany blondyn, to jedyna osoba, która ukazała jakiekolwiek zainteresowanie dziewczyną.
Cała reszta zajęta była swoimi telefonami, oczywiście prócz jego brata. Tom najprawdopodobniej siedział na swoim legowisku, by móc w samotności porozmawiać z druga połówką.
Zilustrował nastolatkę, dochodząc do jednego wniosku - podała się w większości na matkę. Chyba, że Jack wyglądał wcześniej inaczej o sto osiemdziesiąt stopni.
Jej śliczne, długie, brązowe włosy otulały dziewczęcą twarz. Pełne usta, zgrabny nos i zdecydowanie tajemnicze, ale inspirujące spojrzenie. Być może przez ten kolor, który chwilowo myślami przeniósł go nad morze.. Odwróciła spojrzenie ku ziemi, wywołując uśmiech na jego twarzy. Wstydliwie postępowała z nogi na nogę, ukazując mu zdenerwowanie. Chociaż, nie zdziwiło go to, w końcu..
Jest dziewczyną wyrwaną ze szkoły, by jeździć z ojcem i idolami wielu kobiet po świecie. Może czuć się zagubiona, co w pełni rozumiał.
Miała kobiece kształty, które - jak na jej wiek, były bardzo widoczne. Dodawały jej to sporo słodkości do ślicznej twarzy, a zarazem trochę więcej lat.
Duże i krągłe już piersi, wcięcie w talii i chudy brzuch, za to dość szerokie biodra i krągła pupa. Nie miała "szparki" między udami, co jest czymś naprawdę dobrym, nie lubił dziewczyn, które należały do wieszaków, przecież kobieta musi być kobietą. Była niska, na oko metr sześćdziesiąt sześć, możliwe, że i metr siedemdziesiąt. Czyli nadal o głowę i trochę jeszcze od niego niższa. Idealnie.
Śmiałby twierdzić, że była bardzo seksowną kobietą. Ale mógł ją tak nazwać? W końcu, zapewne miała już więcej, niż te piętnaście lat, więc pozwolił sobie. Zachwycał się nią, dopiero po chwili uświadamiając, że przecież brunetka stoi tak już z jakieś dobre dwie minuty, nie wiedząc co powiedzieć, a on tylko się na nią patrzył..
- Cześć. - odezwał się do niej, posyłając jej piękny uśmiech, ukazujący rząd bialutkich zębów. Ujrzał na jej twarzy rumieniec, który dodawał jej jeszcze więcej uroku, o ile jeszcze się da. Reszta raczyła się w końcu obudzić, wzrok kierując na tajemniczą dziewczynę.
~*~
Głośno przełknęłam ślinę, nie wiedząc, kiedy w końcu odzyskam zdolność mowy. Zamurował mnie.
Był przystojnym mężczyzną, o pasujących do niego, jasnoblond włosach i piercingu, który wywołał we mnie dziwne uczucie. Uwielbiałam mężczyzn, którzy właśnie takim sposobem ozdabiali swoją twarz. I nie wiem dlaczego, teraz poczułam, że twierdzenia innych, o moich "tajemniczych oczach" to pikuś i głupota, przy jego tęczówkach. Przypominały mi mus czekoladowy.. po prostu, tylko się rozpłynąć w ich głębi. Czas wrócić na ziemie, Mia!
Miała kobiece kształty, które - jak na jej wiek, były bardzo widoczne. Dodawały jej to sporo słodkości do ślicznej twarzy, a zarazem trochę więcej lat.
Duże i krągłe już piersi, wcięcie w talii i chudy brzuch, za to dość szerokie biodra i krągła pupa. Nie miała "szparki" między udami, co jest czymś naprawdę dobrym, nie lubił dziewczyn, które należały do wieszaków, przecież kobieta musi być kobietą. Była niska, na oko metr sześćdziesiąt sześć, możliwe, że i metr siedemdziesiąt. Czyli nadal o głowę i trochę jeszcze od niego niższa. Idealnie.
Śmiałby twierdzić, że była bardzo seksowną kobietą. Ale mógł ją tak nazwać? W końcu, zapewne miała już więcej, niż te piętnaście lat, więc pozwolił sobie. Zachwycał się nią, dopiero po chwili uświadamiając, że przecież brunetka stoi tak już z jakieś dobre dwie minuty, nie wiedząc co powiedzieć, a on tylko się na nią patrzył..
- Cześć. - odezwał się do niej, posyłając jej piękny uśmiech, ukazujący rząd bialutkich zębów. Ujrzał na jej twarzy rumieniec, który dodawał jej jeszcze więcej uroku, o ile jeszcze się da. Reszta raczyła się w końcu obudzić, wzrok kierując na tajemniczą dziewczynę.
~*~
Głośno przełknęłam ślinę, nie wiedząc, kiedy w końcu odzyskam zdolność mowy. Zamurował mnie.
Był przystojnym mężczyzną, o pasujących do niego, jasnoblond włosach i piercingu, który wywołał we mnie dziwne uczucie. Uwielbiałam mężczyzn, którzy właśnie takim sposobem ozdabiali swoją twarz. I nie wiem dlaczego, teraz poczułam, że twierdzenia innych, o moich "tajemniczych oczach" to pikuś i głupota, przy jego tęczówkach. Przypominały mi mus czekoladowy.. po prostu, tylko się rozpłynąć w ich głębi. Czas wrócić na ziemie, Mia!
- Hej.. jestem Mia. Córka waszego menadżera. - zmieszałam się przy ostatnim zdaniu, czując jakbym nie powinna była tego mówić. Posłał mi kolejny promienny uśmiech, po raz kolejny doprowadzając do krótkiego zawału.
- To już wiemy, ja jestem Bill. - wydał z siebie cichy śmiech, pokazując wytatuowaną ręką na swoją osobę, po niedługiej chwili przenosząc ją na swoją prawą stronę. - To Gustav i George. - dopiero teraz zauważyłam dwóch chłopaków, cicho siedzących obok niego. Posłali mi sympatyczny uśmiech, na co odpowiedziałam tym samym. Sama nie wiem jak ich opisać.. Gustav wydawał się z wyglądu na miłego i kochanego chłopaka, a George... na zwyczajnego i opanowanego mężczyznę. - Ale już pewnie znałaś nasze imiona.
- Jeżeli mam być szczera, to nie. Ale miło mi was poznać. - niepewnym krokiem, podeszłam do nich, ściskając każdemu po kolei rękę i siadając na wolnym fotelu po prawej stronie. W tym samym momencie, do pomieszczenia wszedł Jack, z szerokim uśmiechem na twarzy.
- No więc, rozumiem, że moją córkę już poznaliście. - klasnął w dłonie, a Bill jako jedyny odpowiedział na to pytanie, kiwnięciem głowy. Jestem zaskoczona, czy on zawsze będzie miał uśmiech na twarzy? Poznałam go pięć minut temu i ani na sekundę nie zmienił mimiki. Uśmiechnęłam się leciutko do siebie, czując jak emanuje z niego takie.. pozytywne uczucie! - To ja was zostawiam, najlepiej by było, byście się poznali. W końcu dość sporo razem spędzicie czasu. - przymrużył oczy, ilustrując towarzystwo. - Bill, gdzie jest Tom?
- Za tobą. - odpowiedział, a ja zauważyłam za głową mojego ojca wysokiego mężczyznę, o twarzy podobnej, a wręcz takiej samej jak blondyna, nie licząc tego parotygodniowego zarostu, ozdabiającego jego twarz. Poczułam jak zasycha mi w gardle, jest ich dwóch?
Czarne dredy, zawiązane z tyłu głowy, biały, szeroki t-shirt i czarne spodne.
Znów mnie zamurowało.
- Witaj, ty pewnie jesteś.. Mia? - uśmiechnął się drwiąco, podając mi rękę, którą uścisnęłam. - Ja jestem Tom, przystojniejszy bliźniak tego tam. - zaśmiał się, pokazując głową na Billa, który jedynie odpowiedział mu środkowym palcem. Czarnowłosy usiadł obok Georga, a ja poczułam się dziwnie, gdy wszyscy skupili na mnie swój wzrok. Nienawidzę być w centrum uwagi. Zwłaszcza, gdy obserwatorami są mężczyźni.
Znów skupiłam wzrok na Tomie, próbując porównać go z bratem. Musze przyznać, są bardzo przystojni.
- Jak Ria? - zapytał Bill, przerywając niezręczną ciszę, Tom wzruszył ramionami, opadając na kanapę.
- Normalnie, tęskni za mną, ja za nią też i już. - wydał z siebie ciche westchnięcie. - Nic na to nie poradzę, w końcu musieliśmy zacząć trasę, a to, że nie mogła jechać z nami to już nie moja, ani jej wina. Po prostu musimy wytrzymać.
- Mój brat taki romantyk.. - zaśmiał się, na co czarnowłosy przewrócił oczami.
- A to ponoć ty, z nas dwóch nim jesteś.
- Ponoć. - powtórzył, chcąc chyba podroczyć się z bliźniakiem, na co ten drugi nie miał ochoty, przeniósł wzrok na mnie, co trochę mnie speszyło.
- Co o sobie powiesz?
- Nic ciekawego. - uśmiechnęłam się, chcąc wybrnąć z tego. Nie lubiłam o sobie mówić. - Jestem nudną, zwyczajną nastolatką.
- Niemożliwe, każdy człowiek jest na swój sposób ciekawy! - uśmiechnął się Bill, poprawiając się, by oprzeć głowę o blat stołu. - I nie zgodziłbym się, z twoim stwierdzeniem. - wzruszyłam ramionami, znów opuszczając głowę.
- To już wiemy, ja jestem Bill. - wydał z siebie cichy śmiech, pokazując wytatuowaną ręką na swoją osobę, po niedługiej chwili przenosząc ją na swoją prawą stronę. - To Gustav i George. - dopiero teraz zauważyłam dwóch chłopaków, cicho siedzących obok niego. Posłali mi sympatyczny uśmiech, na co odpowiedziałam tym samym. Sama nie wiem jak ich opisać.. Gustav wydawał się z wyglądu na miłego i kochanego chłopaka, a George... na zwyczajnego i opanowanego mężczyznę. - Ale już pewnie znałaś nasze imiona.
- Jeżeli mam być szczera, to nie. Ale miło mi was poznać. - niepewnym krokiem, podeszłam do nich, ściskając każdemu po kolei rękę i siadając na wolnym fotelu po prawej stronie. W tym samym momencie, do pomieszczenia wszedł Jack, z szerokim uśmiechem na twarzy.
- No więc, rozumiem, że moją córkę już poznaliście. - klasnął w dłonie, a Bill jako jedyny odpowiedział na to pytanie, kiwnięciem głowy. Jestem zaskoczona, czy on zawsze będzie miał uśmiech na twarzy? Poznałam go pięć minut temu i ani na sekundę nie zmienił mimiki. Uśmiechnęłam się leciutko do siebie, czując jak emanuje z niego takie.. pozytywne uczucie! - To ja was zostawiam, najlepiej by było, byście się poznali. W końcu dość sporo razem spędzicie czasu. - przymrużył oczy, ilustrując towarzystwo. - Bill, gdzie jest Tom?
- Za tobą. - odpowiedział, a ja zauważyłam za głową mojego ojca wysokiego mężczyznę, o twarzy podobnej, a wręcz takiej samej jak blondyna, nie licząc tego parotygodniowego zarostu, ozdabiającego jego twarz. Poczułam jak zasycha mi w gardle, jest ich dwóch?
Czarne dredy, zawiązane z tyłu głowy, biały, szeroki t-shirt i czarne spodne.
Znów mnie zamurowało.
- Witaj, ty pewnie jesteś.. Mia? - uśmiechnął się drwiąco, podając mi rękę, którą uścisnęłam. - Ja jestem Tom, przystojniejszy bliźniak tego tam. - zaśmiał się, pokazując głową na Billa, który jedynie odpowiedział mu środkowym palcem. Czarnowłosy usiadł obok Georga, a ja poczułam się dziwnie, gdy wszyscy skupili na mnie swój wzrok. Nienawidzę być w centrum uwagi. Zwłaszcza, gdy obserwatorami są mężczyźni.
Znów skupiłam wzrok na Tomie, próbując porównać go z bratem. Musze przyznać, są bardzo przystojni.
- Jak Ria? - zapytał Bill, przerywając niezręczną ciszę, Tom wzruszył ramionami, opadając na kanapę.
- Normalnie, tęskni za mną, ja za nią też i już. - wydał z siebie ciche westchnięcie. - Nic na to nie poradzę, w końcu musieliśmy zacząć trasę, a to, że nie mogła jechać z nami to już nie moja, ani jej wina. Po prostu musimy wytrzymać.
- Mój brat taki romantyk.. - zaśmiał się, na co czarnowłosy przewrócił oczami.
- A to ponoć ty, z nas dwóch nim jesteś.
- Ponoć. - powtórzył, chcąc chyba podroczyć się z bliźniakiem, na co ten drugi nie miał ochoty, przeniósł wzrok na mnie, co trochę mnie speszyło.
- Co o sobie powiesz?
- Nic ciekawego. - uśmiechnęłam się, chcąc wybrnąć z tego. Nie lubiłam o sobie mówić. - Jestem nudną, zwyczajną nastolatką.
- Niemożliwe, każdy człowiek jest na swój sposób ciekawy! - uśmiechnął się Bill, poprawiając się, by oprzeć głowę o blat stołu. - I nie zgodziłbym się, z twoim stwierdzeniem. - wzruszyłam ramionami, znów opuszczając głowę.
- Najwyraźniej ja jestem.
***